Archiwum dla Kwiecień 2011
Wszystkiego Najlepszego to za mało – uważają składający firmowe życzenia. Ale nie każdy wie, co mądrego do życzeń dodać
Wielkanoc za pasem, redakcyjne skrzynki mailowe już od kilku
tygodni zasypywane są mailami od PR-owców, rzeczników i dyrektorów biur
marketingu, którzy tym razem nie chcą nam niczego „sprzedać”. Chcą tylko
złożyć swiąteczne życzenia. Nie dlatego, że są bogobojni, lecz by tradycji
stało się zadość, a dobre relacje na linii firma-dziennikarz została utrzymana.
Albo wzmocniona. Albo nawiązana.
I tu przechodzimy do sedna.
Po pierwsze: nie ma sensu wypisywać w świątecznych mailach kilometrowych
peanów, ani silić się na przesadną oryginalność, w postaci choćby „jeszcze
zielenszej wiosennej zieleni”.
Uważałabym też z… jajami, bo choć to niewątpliwy wielkanocny symbol,
niektórzy zwykli sobie robic z nich jaja. Mi to nie przeszkadza, ale –
uwierzcie – zdarzają się dziennikarze bez poczucia humoru.
I jeszcze coś, nim zabierzemy się za pieczenie, a następnie konsumowanie
świątecznych mazurków. Błagam! Żadnych wierszyków i życzeń, które od lat krążą
po sieci. Częstochowskie rymy i frazy typu „minęła chwila i widzę żonkila”
owszem, wywołują uśmiech, ale chyba nie taki, o jaki PR-owcom chodziło.
Kolejny problem The Huffington Post
Portal stracił drugą pozycję w rankingu najpopularniejszych witryn świata. The Huffington Post został wyprzedzony przez MailOnline, stronę internetową brytyjskiego tabloidu The Daily Mail, którego oglądalność wzrosła w lutym i marcu o 27 procent – do 39,6 milionów niepowtarzalnych użytkowników.
Islandzkie media nie chcą nadzoru rządowej komisji
Ponad dwa tysiące mieszkańców Islandii podpisało petycję, w której domagają się rozpisania krajowego referendum w sprawie nowej ustawy medialnej przyjętej przez tamtejszy parlament – donosi portal IceNews. Zdaniem ustawodawców nowe prawo, które po raz pierwszy w historii Islandii dotyczy wszystkich mediów jednocześnie (prasa, radio, telewizja), ma chronić dzieci przed wulgarnymi treściami i zapewnić wolność słowa. I o ile w samych celach nie ma nic złego, to sposób ich realizacji budzi kontrowersje. Bo o wolność mediów ma – w myśl ustawy – dbać rządowa komisja. Zdaniem przeciwników ustawy kontrola rządu nad taką komisją jest zaprzeczeniem idei wolności słowa i przyniesie odwrotny skutek: Islandia przestanie zajmować najwyższe miejsca w międzynarodowych rankingach wolności prasy. Wątpliwości budzi też fakt, że nowe prawo nie dotyczy mediów publicznych. Już nie pierwszy raz ustawa medialna budzi emocje. Prezydent Ólafur Ragnar Grímsson wcześniej zawetował ustawę dotyczącą własności mediów.
Brytyjscy dziennikarze strajkują. Mają dość „churnalismu”
Przepisywanie cudzych tekstów i „sprzedawanie” ich jako własnych newsów – to właśnie churnalism. Zjawisko opisał brytyjski portal dziennikarski IJnews. Uruchomił nawet wyszukiwarkę, dzięki której można sprawdzić, jak często z oryginalnego artykułu wycinano i kopiowano treści. Brytyjscy dziennikarze zapytani przez portal twierdzą, że powodem, dla którego nawet dobrzy, zdolni i doświadczeni dziennikarze uciekają się do churnalismu zamiast szukać własnych tematów jest… kryzys. Olbrzymie straty spowodowane przeniesieniem się reklamodawców do sieci spowodowały cięcia kosztów. Redakcje zatrudniają coraz mniej ludzi i ograniczają budżety. Dziennikarzy jest tak mało, że nie mają czasu na pogłębianie tematów. Pracownicy wydawnictwa North London and Herts właśnie powiedzieli churnalismowi dość: 19 kwietnia rozpoczęli dwutygodniowy strajk. Protestują przeciwko cięciom budżetowym i ciągłemu zmniejszaniu zespołu prowadzącemu do spadku jakości gazety. Każdy dzień strajku będą relacjonować na blogu (zamierzają pokazywać się tam występować w strojach Kostuchy i udawać kondukt pogrzebowy). – Teraz liczy się ilość, a nie jakość. W rezultacie czytelnicy nie dostają tego, na co zasługują – mówi w rozmowie z IJnet strajkujący Jonathan Lovett.