Prognozy są łaskawe dla drukowanych gazet, ale też chętnie zerkają w stronę internetu
Internet pożera czytelników prasy drukowanej, ale nie jest w stanie zjeść wszystkich, poza tym niektóre treści są dla sieci niestrawne. Mało tego: media elektroniczne i druk muszą nauczyć się żyć wspólnie, bo tylko wtedy wilk będzie syty, a owca cała. Z grubsza takie są prognozy, szczegóły poniżej.
W USA reklamy w mediach elektronicznych (do których zalicza się nie tylko internet, ale i komórki oraz tablety) warte będą w 2015 roku 2,8 miliarda dolarów (w 2010 roku: 1,1 miliarda dolarów).
To obliczenia z raportu firmy PricewaterhouseCoopers „Global Entertainment and Media Outlook: 2011-2015”.
Prenumeraty internetowe (subskrypcje) mają wynieść 319 milionów dolarów, przy 150 milionach w 2010 roku. Wbrew czarnym scenariuszom nie ma jednak mowy o likwidacji drukowanej prasy. W 2015 roku obroty w tej branży sięgną 25,1 miliardów dolarów, przy wzroście 3,5 procenta rocznie. Nadal jednak będą poniżej obrotów z 2007 roku (wtedy wyniosły one 25,4 miliarda dolarów).
Nie jest bowiem łatwo odbić się od dna. Na przykład obroty z reklam po spadku o 26,8 procent w latach 2007-2009, dopiero w 2010 roku poszły do góry i to zaledwie o dwa procenty.
Niedofinansowanie drukowanych pism sprawa, że rynek medialny nie jest stabilny i wciąż szuka zabezpieczenia w rozwijaniu przedsięwzięć internetowych.
Szczególne niebezpieczeństwo – według raportu – czyha na czasopisma lifestylowe i o celebrytach. Informacje w nich zawarte są bowiem łatwo dostępne w darmowych źródłach w internecie.