Spadł, ale nie upadł
Tylko zamortyzowałam upadek – tłumaczy skromnie logopeda, na którą z pierwszego piętra spadł czterolatek. Do wypadku doszło w Łobżenicy (wielkopolskie). Pani Patrycja szła na swoje zajęcia w szkole, gdy nagle usłyszała płacz. Uniosła głowę. W oknie na pierwszym piętrze stało dziecko. W pewnym momencie chłopczyk zaczął spadać.
Kobieta instynktownie wyciągnęła ręce, aby złapać dziecko w locie. Wpadło w jej ramiona, jednak wyślizgnęło się i spadło na chodnik. – Nic mu się nie stało, miał tylko kilka niegroźnych otarć – informuje Tomasz Wojciechowski z pilskiej policji.
Wcześniej matka wyszła do przedszkola odprowadzić starsze dziecko. Nie wiadomo, co się stało, że chłopiec otworzył okno i wszedł na parapet.
Mieszkańcy Łobżenicy są wstrząśnięci wypadkiem, ale nie potępiają matki. – To normalna rodzina, mają trójkę dzieci. Nie biegają same po ulicy, nie chodzą głodne – zapewnia mężczyzna mieszkający w tym samym budynku.
Malec miał dużo szczęścia. Choć dom, w którym mieszka, znajduje się między urzędem gminy i podstawówką, a naprzeciwko jest kościół, to ulicą chodzi niewiele osób.
Więcej w Głosie Wielkopolskim.