Nie było wódki w Wódce
Mieszkaniec Wódki zatruł się metanolem. Wypił w garażu płyn do chłodnic lub do mycia szyb samochodowych, bo koledzy powiedzieli mu, że będzie miał fajny odlot. Musiał spożyć co najmniej litr skażonej substancji.
Wódczanin z 7 promilami alkoholu we krwi trafił na Oddział Toksykologii łódzkiego Instytutu Medycyny Pracy. To rekordowa dawka, jaką tam odnotowano (dotychczas najwyższa wynosiła ok. 4 promili).
– Mężczyzna spożył zabójczą dawkę metanolu, ale nie zdążył się on jeszcze rozłożyć w organizmie. Nie doszło do kwasicy metabolicznej, która uszkadza najważniejsze organy, a zwłaszcza mózg i narząd wzroku w najlepszym przypadku doprowadzając do ślepoty – mówi dr Jacek Rzepecki z Oddziału Toksykologii IMP.
Większość pacjentów zatrutych metanolem umiera.
Przez ile godzin pacjent musiał być podłączony do sztucznej nerki i dializowany? Czytaj w Expressie Ilustrowanym